(Dialog sokratejski)
Wczesne lato. Taras kawiarenki z widokiem na morze. Filozof czeka na nieco spóźnionego artystę.
ARTYSTA: No, jestem, jestem! FILOZOF: Więc myślisz?
ARTYSTA: Myślę, że jestem więc chyba jestem. Kartezjusz chyba nie miał racji, że myślenie ma być podstawą istnienia.
FILOZOF: Czyli zgadasz się z Hume’m? ARTYSTA: Z kim? Nie! To ja sam na to wpadłem. FILOZOF: No, nie! Ta dyskusja już przecież była! W osiemnastym wieku… ARTYSTA: Wszystkie dyskusje już chyba były… FILOZOF: Tak… ARTYSTA: Więc nie ma już o czym mówić? FILOZOF: Teraz tylko bierzemy te dyskusje, które już były i je ponownie analizujemy. ARTYSTA: Jak raperzy? FILOZOF: Jacy raperzy! ARTYSTA: No, raperzy… Samplowanie! Używanie zlepków starych nagrań i tworzenie nowych jakości. FILOZOF: Ano, chyba trochę tak…. ARTSTA: No, ale co z tym Hume’m? FILOZOF: Hume był sceptykiem i nie zgadzał się z Kartezjuszem. ARTYSTA: A, że “myślę, więc jestem”? FILOZOF: Dokładnie! Myślę, ale czasem też nie myślę wcale, co nie znaczy, że mnie niema. Ta płytka chodnikowa też nie myśli, ale JEST i to dość boleśnie, szczególnie gdy ktoś się o nią potknie.
ARTYSTA: Ta płytka jest, ale tylko w świadomości tego nieszczęśnika, który się właśnie o nią potknął. Skoro punkt widzenia płytki chodnikowej nie istnieje, jej istnienie ma sens tylko dla tego, kto jej doświadcza, co nie znaczy, że bez świadomego ich postrzegania przez istoty żywe, kamienie i płytki chodnikowe przestałyby istnieć. FILOZOF: To jest pytanie o świadomość. Świadomość nie jest jednoznaczna z myśleniem.
ARTYSTA: Ale gdzie widzisz różnicę?
FILOZOF: Myśleniem łączymy surowe elementy świata postrzeganego w naszej świadomości w mapy połączeń i uwarunkowań. Jedno wynika z drugiego, ergo: następuje trzecie… Bez myślenia mamy tylko dryfującą świadomość konika morskiego: patrzeć, pływać, jeść, ciupciać…
ARTYSTA: Brzmi jak raj!
FILOZOF: Tak, myślenie może być ciężarem. Szczególnie gdy połączenia elementów naszej świadomości są niewłaściwe, wybrakowane, niszczące…
ARTYSTA: Można na przykład zamyśleć się na śmierć albo samym myśleniem przekonać siebie, że się nie istnieje?
FILOZOF: Można! Można też samym myśleniem powołać do życia całe fikcyjne światy i przyjąć je za prawdziwe. Ilu ludzi zginęło tylko dlatego, że nie potrafili zaakceptować bożków swoich najeźdźców!
ARTYSTA: Jak więc myśleć?
FILOZOF: Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie można przecież zmusić wszystkich do jedynie słusznego myślenia. Wielu już próbowało bez powodzenia.
ARTYSTA: Ale musi być przynajmniej jakiś sposób na uniknięcie pułapek myślenia samo-destrukcyjnego lub nieszczącego innych!
FILOZOF: Do tego potrzebny jest system zabezpieczeń.
ARTYSTA: Jak to?
FILOZOF: Powiedzmy, że masz ciągotki do alkoholu i trzymasz swoje trunki w zamykanym na kluczyk barku. Pewnego ranka budzisz się i z wielkim kacem i decydujesz się coś z tym zrobić…
ARTYSTA: No?
FILOZOF: Zamykasz barek na kluczyk i wręczasz kluczyk sąsiadowi z wyraźną instrukcją, że ma on otworzyć dla ciebie barek tylko raz w tygodniu.
ARTYSTA: Czyli moje silniejsze teraźniejsze ‘ja’ nakłada system zabezpieczeń na moje słabe ‘ja’ z przyszłości!
FILOZOF: Dokładnie! Tak samo można potraktować pułapki myślowe, ale to już jest trochę bardziej skomplikowane.
ARTYSTA: Nawet nie wiedziałbym od czego zacząć.
FILOZOF: Powiedzmy od umiejętności odróżnienia obserwowanej rzeczywistości od wyobrażonej fikcji.
ARTYSTA: Ale jak?
FILOZOF: Wyobraź sobie nieskończoną przestrzeń w kolorze żółtym i o zapachu cynamonu!
ARTYSTA: Okej! Jest! Wyobrażone!
FILOZOF: Teraz wyobraź sobie niedopałek na brudnym krawężniku, obok kałuży. Na jego końcu widać jeszcze ślad czerwonej szminki. Jest?
ARTYSTA: Jest! Leży!
FILOZOF: Które z tych wyobrażeń odzwierciedla prawdę?
ARTYSTA: To drugie?
FILOZOF: Żadne! Obie wyobrażone sytuacje są równie fikcyjne, nawet jeśli jedna wydaje się bardziej prawdopodobna od drugiej. Wystarczy tylko mieć świadomość, że to, o czym myślimy jest przez nas wyobrażone, co wcale nie powinno być przecież trudne…
ARTYSTA: A jednak jakoś ludzkość ciągle nie potrafi znaleźć odróżnienia. Ciągle nie potrafimy zamknąć barku na kluczyk i znaleźć zaufanego sąsiada…
FILOZOF: Niestety!
ARTYSTA: Jak ty sobie z tym radzisz?
FILOZOF: Nie radzę sobie wcale! Chyba dlatego właśnie zostałem filozofem. Byłem błędnie przekonany, że studiowanie myśli innych da mi lepsze rozeznanie w zawiłościach rzeczywistości. Poznałem chyba wszystkie możliwe modele myślenia. De facto nie ma już myśli oryginalnej. Wszystko było już pomyślane i przedyskutowane, jak z tym Hume’m i Kartezjuszem. W efekcie czuję się tak samo durny, jak każdy inny człowiek.
ARTYSTA: Rzeczywiście… Nawet nasza rozmowa mogłaby być zapisana przez jakiegoś pretensjonalnego kutasa w formie dialogu sokratejskiego i opublikowana w jakimś mglistym magazynie internetowym! Po co więc w ogóle być filozofem?
FILOZOF: Dla przyjemności, oczywiście jeśli kręci cię masochizm. Być może dla frajdy obserwowania trendów myślowych, które odchodzą i powracają jak fale przypływów… Na przykład jeszcze niedawno mówienie o myśleniu i istnieniu było passe, ale w rzeczywistości bez fundamentów przestało takie być i filozofia znowu staje się aktualna.
ARTYSTA: Poza tym, gdy zawodzi myślenie, jest jeszcze na szczęście świadomość konika morskiego?
FILOZOF: Dokładnie!
ARTYSTA: No to spróbujmy doświadczyć rzeczywistość świadomością konika morskiego. Patrz! Zachód słońca!
FILOZOF: Przepiękny! To jest to!
Chwila ciszy
ARTYSTA: Tak sobie teraz myślę, przypomina mi trochę kolorystycznie wcześniejsze obrazy Moneta…
FILOZOF, ARTYSTA (razem): Kurwa mać!
Chwila ciszy
FILOZOF: Ale powiem ci, że strasznie dawno nie słyszałem żeby ktoś mówił "kurwa mać"...
ARTYSTA: Może to jakoś uaktualnić? Może “Motyla noga” lub "kurczę pióro”. Nawet “fuck” jest ostatnio dosyć niezawodne…
FILOZOF: “Fuck” w polskim języku nie pasuje, to nie ten kontekst, a “motyla noga” zrobi z tej naszej sokratejskiej rozmowy groteskę.
ARTYSTA: Czyli kurwa bez maci?
FILOZOF: Nie, to będzie wtedy za mocne.
ARTYSTA: “Niech to kule biją!”
FILOZOF: Znakomicie! Monstrualnie!
Kurtyna.
Comments